Gdy Trinidad James pojawił się na scenie, trudno go było traktować poważnie. Gość raperem był mocno przeciętnym, a i sam się bezczelnie przyznał, że rapuje od około roku. Singiel „All Gold Everything” oczywiście robił robotę, ale pozostałe kawałki wydawały się nie pozostawiać złudzeń – mamy do czynienia z ostatecznym upadkiem nadziei na odrodzenie współczesnego rapu. Czas pokazał, że było to mylne odczucie.